poniedziałek, 23 marca 2009

Komunikat

Publikowanie kolejnych odcinków na blogu zostaje wstrzymane.

piątek, 13 marca 2009

8

   Wiedziony gwałtownym impulsem, nagle oderwałem swoje usta od jej. Kompletnie nieświadomy dlaczego, zacząłem wpatrywać się w palmę znajdującą się stosunkowo niedaleko. Zanim zdążyłem przez dłuższą chwilę zastanowić się nad motywem swojego działania, dostrzegłem coś bardzo dziwnego. Kokos jeszcze przed chwilą przytwierdzony do jednej z gałęzi palmy, niespodziewanie zaczął rosnąć w oczach. Niewielkich rozmiarów punkt, błyskawicznie przybrał wielkość piłki tenisowej. Nim zdążyłem krzyknąć, kokos niczym asteroida wchodząca z zawrotną prędkością w atmosferę ziemską, uderzył mnie w twarz.  
   Powoli otworzyłem oczy i muszę przyznać, że widok jaki mi się ukazał, nie był miły Moja twarz znajdowała się w niebezpiecznie bliskiej odległości od ściany, o którą przed chwilą z pewnością się uderzyłem. Co gorsza, ból nie zamierzał zelżeć, przeciwnie – nasilał się z każdą sekundą. „Dlaczego ?!” - rozpaczliwe pytanie, eksplodujące wzbierającym we mnie poczuciem niesprawiedliwości, powoli serwowało mi obrazy minionej nocy. Klub. Kieliszek-wódka-Cola. Kieliszek-wódka-Cola. Kieliszki-wódka-Cola. Kieliszki-wódka-Cola. Kieliszki-wódka. Wódka-wódka. Wódka-wódka-wódka-wódka ... Nieznane mieszkanie. Długie, blond włosy. Nie – średnie rude. Krótkie brązowe ?
   Tylko nie to ... Z prędkością światła zaczynałem upodabniać się do załamanego szympansa.
   - Zjesz ze mną śniadanie ? – beznamiętny głos, wypłukany z jakichkolwiek emocji dochodził mnie z łazienki. „Musiała słyszeć jak uderzałem o ścianę” - przenikliwość Sherloka Holmesa, nie mogła mi się na nic przydać w sytuacji, w jakiej się znalazłem. Jej głos brzmiał dokładnie tak, jak powinien brzmieć głos dziewczyny, która dopiero z rana zdaje sobie sprawę, że wczorajszego wieczora uprawiała seks z jakimś tam chłopakiem, mając jednocześnie nad nim niebywałą przewagę – wstała wcześniej, więc mogła mniej więcej ocenić jak wygląda, przyglądając się mu, kiedy spał.
   Potrzebowałem planu i to szybko.
   - Taaaaaaaaa ? – zaspany człowiek po drugiej stronie linii, wyraźnie okazywał swoją irytację faktem przerwania snu przed tym, jak na zegarku pokazała się dwucyfrowa godzina.
   - Cześć Łukasz, masz może wiertarkę ? - spytałem się z udawaną naiwnością w głosie.
   - Co ?! Nie mam żadnej wiertarki! - ogromne zdumienie połączone ze złością okazało się zdecydowanie silniejsze od zaspania.
   - Wielkie dzięki. Będę za chwilę. - pospiesznie się rozłączyłem, nie dając mu nawet cienia szansy na uzyskanie, jakichkolwiek wyjaśnień – musiałem skorzystać ze swojej szansy i to szybko.
   - Niezostajęnaśniadaniu, muszęwziąćodkolegiwiertarkę! - rzuciłem, nabierając prędkości w drodze do drzwi wyjściowych.
   Ze spodniami i koszulką pod jedną, a skarpetkami włożonymi do butów pod drugą pachą pospiesznie wybiegłem na korytarz, gdzie po raz pierwszy od dłuższego czasu, spokojnie odetchnąłem.

----------------
Załamany szympans – zrozpaczone oczy podążają ku górze, a nadgarstki w geście bezradności zostają szybkim ruchem, umiejscowione tuż nad brwiami, czemu zazwyczaj towarzyszy charakterystyczny odgłos klapnięcia dłoni o czoło. Bezsilność połączona z biernością osobnika jest na tyle duża, że zaczyna upodabniać się do jednego z posągów z Wysp Wielkanocnych, nie ruszając się z miejsca przez dłuższy czas, bądź przeciwnie – jest na tyle silnym impulsem, że skłania do błyskawicznego działania, w celu jak najszybszej zamiany bodźców, wywołujących ogólne załamanie.

piątek, 6 marca 2009

7


   Promienie Słońca jeszcze przed chwilą ukrytego za widnokręgiem, budzą mnie delikatnie. Zupełnie wypoczęty, a przy tym niebywale zrelaksowany, w stanie błogiego upojenia, powoli otwieram oczy, by móc rozpocząć piękny dzień mojego cudownego życia. Nieśpiesznie wstaję, a następnie wychodzę na balkon.
   Patrzę w niebo z uśmiechem szczęśliwego człowieka, celebrującego niepowtarzalną chwilę. Błękit pozwala mym marzeniom wzrastać. Błękit czyni je realnymi, przenosząc je ze świata fantazji do rzeczywistości. Błękit wypełnia moją duszę. 
   Przed sobą widzę obraz, jaki do tej pory rysował się niepewnie w moich najpiękniejszych snach. Teraz jest on nie tylko bardziej wyrazisty, teraz jest on namacalny. Niewielkich rozmiarów wyspy, które mogę dostrzec z oddali, wysokie na kilkanaście metrów palmy, krystalicznie czysta woda o lazurowym odcieniu, lecz przede wszystkim ... Ona.
   - O czym myślisz ? - powiedziała ze ślicznym uśmiechem na twarzy kobieta, w której oczach dostrzegłem moje szczęście, dotychczas poszukiwane przeze mnie bezskutecznie.
   - O tej chwili. - powiedziałem, powoli opuszczając powieki. - Pozwól mi nacieszyć się tym uczuciem, bym mógł je zapamiętać na całe życie.
   - Myślę, że nie istnieje taka konieczność. To zaledwie jedna z tak wielu chwil naszego bajecznego życia. Wyobraź sobie przyszłość. Ja obecnie widzę ją doskonale. Stworzona jest z tych wszystkich pragnień, jakie przychodzą do Ciebie w snach, z których nie masz najmniejszej ochoty się budzić. Nie bój się o to, że ta chwila nie powtórzy się już nigdy. Otwórz oczy – powiedziała łagodnie – nie odejdę. Ani teraz, ani nigdy. Kocham Cię – promienie słoneczne rozświetlały nasze postacie  – złączone w namiętnym pocałunku.