piątek, 13 marca 2009

8

   Wiedziony gwałtownym impulsem, nagle oderwałem swoje usta od jej. Kompletnie nieświadomy dlaczego, zacząłem wpatrywać się w palmę znajdującą się stosunkowo niedaleko. Zanim zdążyłem przez dłuższą chwilę zastanowić się nad motywem swojego działania, dostrzegłem coś bardzo dziwnego. Kokos jeszcze przed chwilą przytwierdzony do jednej z gałęzi palmy, niespodziewanie zaczął rosnąć w oczach. Niewielkich rozmiarów punkt, błyskawicznie przybrał wielkość piłki tenisowej. Nim zdążyłem krzyknąć, kokos niczym asteroida wchodząca z zawrotną prędkością w atmosferę ziemską, uderzył mnie w twarz.  
   Powoli otworzyłem oczy i muszę przyznać, że widok jaki mi się ukazał, nie był miły Moja twarz znajdowała się w niebezpiecznie bliskiej odległości od ściany, o którą przed chwilą z pewnością się uderzyłem. Co gorsza, ból nie zamierzał zelżeć, przeciwnie – nasilał się z każdą sekundą. „Dlaczego ?!” - rozpaczliwe pytanie, eksplodujące wzbierającym we mnie poczuciem niesprawiedliwości, powoli serwowało mi obrazy minionej nocy. Klub. Kieliszek-wódka-Cola. Kieliszek-wódka-Cola. Kieliszki-wódka-Cola. Kieliszki-wódka-Cola. Kieliszki-wódka. Wódka-wódka. Wódka-wódka-wódka-wódka ... Nieznane mieszkanie. Długie, blond włosy. Nie – średnie rude. Krótkie brązowe ?
   Tylko nie to ... Z prędkością światła zaczynałem upodabniać się do załamanego szympansa.
   - Zjesz ze mną śniadanie ? – beznamiętny głos, wypłukany z jakichkolwiek emocji dochodził mnie z łazienki. „Musiała słyszeć jak uderzałem o ścianę” - przenikliwość Sherloka Holmesa, nie mogła mi się na nic przydać w sytuacji, w jakiej się znalazłem. Jej głos brzmiał dokładnie tak, jak powinien brzmieć głos dziewczyny, która dopiero z rana zdaje sobie sprawę, że wczorajszego wieczora uprawiała seks z jakimś tam chłopakiem, mając jednocześnie nad nim niebywałą przewagę – wstała wcześniej, więc mogła mniej więcej ocenić jak wygląda, przyglądając się mu, kiedy spał.
   Potrzebowałem planu i to szybko.
   - Taaaaaaaaa ? – zaspany człowiek po drugiej stronie linii, wyraźnie okazywał swoją irytację faktem przerwania snu przed tym, jak na zegarku pokazała się dwucyfrowa godzina.
   - Cześć Łukasz, masz może wiertarkę ? - spytałem się z udawaną naiwnością w głosie.
   - Co ?! Nie mam żadnej wiertarki! - ogromne zdumienie połączone ze złością okazało się zdecydowanie silniejsze od zaspania.
   - Wielkie dzięki. Będę za chwilę. - pospiesznie się rozłączyłem, nie dając mu nawet cienia szansy na uzyskanie, jakichkolwiek wyjaśnień – musiałem skorzystać ze swojej szansy i to szybko.
   - Niezostajęnaśniadaniu, muszęwziąćodkolegiwiertarkę! - rzuciłem, nabierając prędkości w drodze do drzwi wyjściowych.
   Ze spodniami i koszulką pod jedną, a skarpetkami włożonymi do butów pod drugą pachą pospiesznie wybiegłem na korytarz, gdzie po raz pierwszy od dłuższego czasu, spokojnie odetchnąłem.

----------------
Załamany szympans – zrozpaczone oczy podążają ku górze, a nadgarstki w geście bezradności zostają szybkim ruchem, umiejscowione tuż nad brwiami, czemu zazwyczaj towarzyszy charakterystyczny odgłos klapnięcia dłoni o czoło. Bezsilność połączona z biernością osobnika jest na tyle duża, że zaczyna upodabniać się do jednego z posągów z Wysp Wielkanocnych, nie ruszając się z miejsca przez dłuższy czas, bądź przeciwnie – jest na tyle silnym impulsem, że skłania do błyskawicznego działania, w celu jak najszybszej zamiany bodźców, wywołujących ogólne załamanie.

Brak komentarzy: